Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij

Poznałam kogoś…

Poznałam go online, przez wydarzenie w grze o której pisałam w poprzednim wpisie. Nasza relacja nigdy nie przeniosła się na wyższy poziom a uczucie chociaż wybuchło z siłą wulkanu to pozostało tylko platoniczne. Nie planowałam romansu, nie prosiłam o niego. On pojawił się kiedy byłam na zakręcie w moim życiu, kiedy moje małżeństwo stało się realne tylko na papierze, mój mąż swoją nieobecnością i obojętnością pozostawił po sobie luke w którą idealnie wpasował się nowy znajomy, który potem stał się jedną z najbliższych mi osób.

Prawie 10 miesięcy temu podczas halloween’owego wydarzenia „Powrót do Morlovii” w grze „Empires and puzzles” stała się rzecz nadzwyczajna, społeczność gry w pewnością na długo to zapamięta. Duża część graczy odkryła lukę w wydarzeniu dzięki której można było powtarzać dany etap nieskończoną ilość razy, i tym samym odbierać za każdym razem nagrody, mnóstwo fantów jakich każdy gracz namiętnie łaknie. Informacja doszła do twórców gry i rozpoczął się pogrom który do dziś ciągnie się za użytkownikami gry. Dokładnie sprawdzano każde konto i w zależności od wielkości przewinienia wyciągano konsekwencje. Na portalu mediów społecznościowych w grupie poświęconej grze wybuchła kilkudniowa dysputa, gracze podzielili się na dwa obozy i ochoczo komentowali zaistniałą sytuację. Polubiłam tam komentarz jednego z użytkowników, 5 minut później wyskoczyło mi powiadomienie że ten sam użytkownik wysłał mi wiadomość prywatną. To był on. Człowiek który wstrząsnął moim światem. Napisał tylko „dziękuję”, do dziś zastanawiam się dlaczego to zrobił, co go pchnęło by do mnie napisać, a co do cholery kierowało moim palcem wystukującym wiadomość zwrotną? To był poniedziałek 2 listopada 2020.

Na początku pisaliśmy tylko od czasu do czasu, o grze, rozwoju wydarzeń i konsekwencjach wykorzystywania przez graczy błędu Morlovi, wymienialiśmy się wiedzą i zdobytym doświadczeniem. Nic poważnego, niewinne, nie znaczące, krótkie rozmowy. Po dwóch tygodniach pisał częściej a rozmowy sprawiały mi coraz większą przyjemność. Otworzyłam się, pisałam więcej o dzieciach, własnych wartościach, a on sprawiał wrażenie oczarowanego mną, komplementował i pochlebiał czym jeszcze bardziej mnie przyciągał. Kiedy wyznał że jest samotny zdecydowałam się wysłać zdjęcie, pokazać swoją twarz, rozpływał się w zachwytach, poprosiłam by też ujawnił oblicze, trochę niechętnie ale wysłał fotkę…. głowa ogolona na łyso, dobrze zbudowany facet o surowych rysach twarzy, tatuaż wilka na wewnętrznej stronie prawego przedramienia, najwidoczniej był z niego dumny bo zdjęcie zrobił w sposób by było go widać. Nie spodobał mi się, kompletnie nie mój typ, mimo to miał w sobie coś co nie pozwalało przejść obojętnie, jakiś tajemniczy magnes który przyciągał mnie do niego, pozbawiał możliwości obrony i zaburzał trzeźwe myślenie. Od tamtej pory każdy wieczór spędzaliśmy klikając do siebie, codzień czekałam z ekscytacją na moment aż pojawi się zielone światełko obok profilowego. Utonęłam w nim bez pamięci. Przestałam czepiać się męża że wciąż jest nieobecny i upominać o zainteresowanie, nie potrzebowałam go już. Miałam zapewnione wsparcie, uwagę i dobre słowo, on wypełnił luke po nieobecnym mężu, dzięki niemu nie czułam się już samotna.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: