Z internetu do ołtarza

Wyszłam za mąż dawno temu, będąc zakochana po uszy w mężczyźnie któremu przysięgałam. Gdyby ktoś tego dnia mnie zapytal czy jestem pewna swojej decyzji, bez zastanowienia udzieliłabym odpowiedzi twierdzącej, mimo tego że rozum podpowiadał co innego. Moim życiem od zawsze rządziły emocje, pozbawiając mnie możliwości trzeźwego myślenia.

Mojego przyszłego męża poznałam…. w internecie. Znudzona i zmęczona poprzednim związkiem wyszukałam go spośród najpiękniejszych chłopięcych faciat na znanym i popularnym wtedy portalu randkowym. Jak na typową narcystyczną osobowość przystało rozkochał mnie w sobie już na pierwszym spotkaniu, przepadłam, przystojny jak diabli, oczarował mnie uśmiechem a pocalunkiem zwalił z nóg. Wydawał się idealny…. jakie to jest patetyczne i jak bardzo wpisujące się w schemat zauroczenia od pierwszego wejrzenia. Szybko zapomniałam o byłym. Dla mojego przyszłego jeszcze wtedy męża zostawiłam za sobą całą przeszłość, możliwość kariery, przyjaciół, rodzinę, spakowałam walizkę i poleciałam za nim do obcego kraju, by zupełnie i najłatwiej w świecie być z nim. Po raz kolejny dałam z siebie zbyt wiele, w zbyt krótkim czasie. Pomimo wątpliwości brnęłam i walczyłam o relację która bez tego nie miałaby szans przetrwania. Ja sama się prosiłam o ten związek, przyssałam się jak pijawka, nie chciałam nawet rozważać innego rozwiązania, za wszelką cenę chciałam z nim być i zmusić go by mnie kochał tak bardzo jak ja jego. Chciałam rodziny i stabilizacji. Zanim stanęliśmy razem przed ołtarzem na świecie była już nasza najstarsza córka. Na siłę usidliłam mężczyznę, który z natury był i jest wolnym ptakiem, nie zdając sobie sprawy z tego jaką krzywdę sobie robię.

3 myśli w temacie “Z internetu do ołtarza

Dodaj komentarz

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij