Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij

On

2 listopada 2020 roku poznałam przez internet mężczyznę. Ta znajomość miała ogromne konsekwencje dla nas obojga. Trwa to do dziś, wciąż to w sobie mielę, wspominam, analizuje. Nie potrafię wyjść z bagna które wciąga mnie jak czarna dziura. Co jakiś czas wydaje mi się że już zamknęłam ten rozdział ale wszystko wraca w najmniej odpowiednich momentach a ja znów jestem wrakiem.

Zaczęło się niewinnie, od wymiany opinii i zdań na temat gry na komórkę, oboje w nią gramy do dziś.  Z każdym dniem rozmawialiśmy więcej i bardziej otwarcie, aż w końcu zaiskrzyło. Ja poczułam coś dużego, myślałam wtedy że on też…, pierwszy mi to wyznał.

Coraz bardziej w nim tonęłam, mijały dni a ja myślałam i marzyłam tylko o nim, zapomniałam o swoich dotychczasowych problemach osobistych, restrykcjach pandemicznych, ograniczeniu wolności. Nadchodził wieczór i byliśmy tylko my dwoje, skupieni tylko na sobie. Żyłam z jego imieniem na ustach, w ciągu dnia odbierałam dyskretne, słodkie nagrania głosowe, wyczekując magicznej chwili kiedy znowu będziemy wymieniać pełne gorących emocji wiadomości i dzielić się zdjęciami. W tych chwilach przenosiłam się do innego świata, wizualizowałam jak wyglądałoby moje życie u jego boku, w mojej wyobraźni było ono idealne.  Zakochałam się bez pamięci w samym jego wyobrażeniu, w tym obrazie który miałam w myślach, jego głos grał mi w głowie bez przerwy. Mijały dni, miesiące a ja byłam z każdym dniem coraz bardziej uzależniona od jego słów, od emocji jakimi mnie karmił i rozpieszczał. Nie widziałam lub nie chciałam widzieć wtedy jego wad, nie zwracałam uwagi na to jak dużo tajemniczości jest wokół niego, jak bardzo dobrze dobiera słowa. Trwało to osiem miesięcy, a ja kochałam go coraz mocniej, nie zdając sobie do końca sprawy z wielkości i siły tego uczucia. Czułam się jak pod wpływem silnego narkotyku, nie myślałam trzeźwo, zauroczenie kompletnie odjelo mi rozum, byłam gotowa wszystko dla niego zostawić, oślepił mnie zupełnie, nie domyśliłam się prawdy dopóki sam mi jej nie wyznał.

Kiedy już uświadomiłam sobie że chcę tylko jego i zaczęłam naciskać by działał w kierunku by się przy mnie znaleźć, wykręcał się, unikał podawania konkretnych terminów, w końcu nie wytrzymał i powiedział mi że jest żonaty. Doznałam szoku, nie mogłam uwierzyć że okłamywał mnie miesiącami, przecież ufałam mu bezgranicznie. Tłumaczył się że był sparaliżowany strachem przed utratą mnie. To też nie była prawda. W ciągu kolejnego tygodnia miłosne deklaracje i wyznania osłabły aż w końcu zniknęły zupełnie, a pod koniec tygodnia porzucił mnie i wrócił do żony.

Próbowałam go odzyskać, błaźniłam się, pod pretekstem przyjaźni utrzymywałam kontakt. Z zazdrości o żonę o mało nie traciłam przytomności, było to uczucie tak bardzo niepozytywne aż mnie od niego mdliło. Nie widziałam co zrobić by o nim zapomnieć, jak się z niego wyleczyć. Jedynym rozwiązaniem było całkowite zerwanie kontaktu. Tak bardzo mnie zainfekował że kiedy zniknął zupełnie się załamałam, straciłam sens, cierpiałam bardzo, pozostawił po sobie pustkę której nie umiałam niczym wypełnić, zwłaszcza wieczorami było mi ciężko samej bez niego, z bólu brakowało mi czasami tchu. Mijały dni a ja nie mogłam znaleźć ukojenia, gapiłam sie w jego zdjęcia, czytałam teksy które dla niego pisałam, słuchałam muzyki która mi o nim przypominała, czułam tak obezwładniającą beznadziejność, tęskniłam za komplementami, miłymi słowami, troską, tęskniłam za nim jak nigdy za nikim innym.

Po kilku miesiącach męki i tęsknoty zdecydowałam się ruszyć na przód, usunęłam zdjęcia, teksy, chciałam go wymazać, zapomnieć, nie myśleć, zupełnie ozdrowieć. Niejednokrotnie myślę że już jest ok, że już się wyleczyłam, że wybaczyłam, że zaakceptowałam to co mnie spotkało i zaczynam zapominać, ale to tylko złudzenie. Wspomnienia wracają w najmniej odpowiednich chwilach, a ja pogrążam się w huraganie myśli, który z każdym kolejnym wspomnieniem nabiera na sile, obezwładnia mnie i przytłacza. Obdarzyłam tego człowieka tak niewyobrażalnie ogromnym uczuciem, że nawet dziś kiedy wstałam z kolan, stoję twardo na nogach, ułożyłam sobie życie zawodowe i osobiste…. nawet teraz nie umiem się pozbyć jego ducha, on trwa ciągle u mojego boku.

Niejednokrotnie mówił mi że jestem miłością jego życia, ja wtedy uważałam że to zbyt wielkie wyznanie. Dzisiaj mogę z pewnością powiedzieć że nigdy nikt w życiu realnym nie zapewnił mi tak wielu wspaniałych oszałamiających emocji, nikt nigdy nie wstrząsnął tak bardzo moim światem jak on zrobił to przez internet.

Być może to mój wyidealizowany obraz to powoduje. On jest zakazanym owocem, którego nigdy nie miałam okazji spróbować, tajemniczą wyspą do której nie udało mi się dopłynąć. Wszystko co po nim mam to wspomnienia, jego głos grający bez kontroli w moich uszach, jego twarz przed moimi oczami, jego imię na moich ustach.

Jestem absolutnie pewna, że cokolwiek się wydarzy, gdziekolwiek zaprowadzi mnie ścieżka mojego przeznaczenia, ja nigdy nie zapomnę tego człowieka, zawsze będzie tym tajemniczym i niedostępnym, a ja będę tak trwać mimo tego, że szczęśliwa to nigdy do końca nie usatysfakcjonowana, wyobrażająca sobie co by było gdyby nie miał żony i tęskniąca za ideałem.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: