Dawno nie pisalam. Ale w moim życiu mocno się zakotłowało. Kocioł jednak tym razem okazał się po brzegi wypełniony dobrociami. Jestem w innym, lepszym świecie.
Wróciłam do pracy.
Ponad dwa miesiące temu po raz pierwszy od czterech lat weszłam do przemysłowej kuchni i poczułam tak silną radość i satysfakcję że trudno ubrać w słowa ten stan euforii który spowodowało starcie z moją największą pasją na płaszczyźnie zawodowej. Mieszanie w garach na codzień uszczęśliwia mnie i relaksuje, robię to w domu od 14 lat, natomiast w pracy czuję nie zmącony niczym spokój umysłu, nie muszę przerywać by zobaczyć jak wysoka jest wieża z klocków Lego, obejrzeć razem Frozen lub powycierać z podłogi rozlany sok. W pracy jestem tylko ja i moja pasja. Po kilku latach spędzonych w domu z dziecietami tym bardziej doceniam przywilej i możliwość robienia czegoś co tak bardzo kocham zawodowo.